Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bucz z miasteczka 52°13′N, 21°00′E. Mam przejechane 81034.28 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1560 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bucz.bikestats.pl

Archiwum bloga

*rozjazd po MP ścieżkami rowerowymi stolicy*

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 0

To był typowy trening rozjazdowy po niedzielnym ściganiu na Mistrzostwach Polski Masters. Nieco ponad godzina bardzo spokojnej jazdy ścieżkami rowerowymi Warszawy. Jutro mam nadzieję uda się wcześniej wyjść z pracy i pojechać trening w grupie.


Kategoria trening


*Mistrzostwa Polski Masters Psary 2012*

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 2

Moje pierwsze mistrzostwa za mną. Możliwość uczestnictwa w tym wyścigu wiązała się z wyrobieniem licencji "masters". Portal www.kolarstwomasters.pl jako warunki wyrobienia licencji podaje:

Aby otrzymać licencję kolarską "MASTERS" należy zgłosić się do regionalnego/okręgowego związku kolarskiego z wypełnionym wnioskiem o licencję kolarską oraz ważnymi badaniami lekarskimi a także wykupionym ubezpieczeniem OC i NW (rowerowe)

Rozpocząłem od kwestii medycznych. Najpierw wizyta u internisty, krótki wywiad medyczny, pomiar ciśnienia, osłuchanie płuc i serca. Jest ok, jedziemy dalej: EKG, badanie krwi i moczu. Z wynikami jadę do lekarza medycyny sportowej. Ten ma zastrzeżenia do EKG. Zostaję przekierowany do kardiologa w celu uzyskania szczegółowego opisu EKG lub wykonania testu Holtera. Zamiast tego specjalista wysyła mnie na badanie "echo serca". Badanie wykonuję, z wynikami melduję się ponownie u kardiologa. Ten daje mi zielone światło i potwierdza, że z moim sercem jest wszystko w porządku. Teraz zostaje mi tylko dostarczenie tych wyników do lekarza medycyny sportowej, który wydaje mi "Książeczkę Zdrowia Sportowca" wraz z pieczątką "ZDOLNY" (do uprawiania kolarstwa). To wszystko zabiera sporo czasu.

Teraz czas na ubezpieczenie. Ubezpieczam się w PZU wybierając "Bezpiecznego Rowerzystę" z OC na kwotę 100 000 i NNW 50 000 zł.

Pomiędzy wizytami lekarskimi jestem w kontakcie z Warszawsko-Mazowieckim Związkiem Kolarskim. Tam wydawanie licencji zajmuje się tylko jedna osoba. Za pierwszym kontaktem dowiaduję się ogólnych informacji o tym, że potrzebne jest wypełniony wniosek, zdjęcie i ubezpiecznie. Jak się okazuje badania lekarskie nie są potrzebne. W tym momencie jestem już jednak po większości z nich, pozostaje mi tylko "echo serca", które mimo to postanawiam jednak wykonać. Pani od licencji w najbliższych kilkunastu dniach ma być niedostępna. Pada termin: 12 czerwca. Dokładnie 12 czerwca chwytam więc za telefon i dowiaduję się, że licencję mogę wyrobić najwcześniej 20 czerwca, czyli 3 dni po Mistrzostwach Polski. To zdecydowanie za późno. Przy tej okazji jeszcze raz wypytuję o warunki uzyskania licencji i tu kolejne zaskoczenie. Ubezpieczenie PZU "Bezpieczny Rowerzysta" nie jest respektowane. Zamiast niego konieczne jest PZU "Sport". W tym celu wybieram się do biura PZU, zawieram kolejne dwa ubezpiecznenia PZU "Sport" (NNW) i OC dla sportowców.

Jak się okazuje koledzy z klubu znacznie dłużej próbują wyrobić licencję. Oni także wielokrotnie byli informowani o kolejnych terminach i nic z tego nie wynikało. Zastanawiam się długo jak wybrnąć z tej sytuacji. Do głowy przychodzi mi pomysł wyrobieni licencji poprzez centralę Polskiego Związku Kolarskiego (PZKol). Kontaktuję się z Działem Szkolenia i dowiaduje się, że w tej sytuacji, drogą wyjątku to PZKol zamiast regionalnego związku wystawi licencję. W siedzibie PZKol mieszczącej się na pięknym torze kolarskim w Pruszkowie (BGŻ Arena) stawiam się punktualnie o 8.00. Dowiaduję się, że nie jeszcze osoby zajmującej się wurabianiem licencji. Jest 8.15, Pani Agnieskza nie pojawia się. Wchodzę do biura i pytam czy i kiedy będzie. Tam sympatyczny Pan informuje mnie, że jest kłopot z Panią Agnieszką i proponuje, że on sam wstępnie zweryfikuje wnioski (oprócz mojego miałem ze sobą wznioski kolegów z Ośki Warszawa). Licencję mają być gotowe za około 30 minut. Ja udaję się na tor zobaczyć rozgrzewkę przed zawodami. Przez 45 minut nie otrzymuję obiecanego sygnału, więc wracam do Działu Szkolenia. Pani Agnieszki wciąż nie ma, symaptyczny Pan zajmuje się dalszymi krokami i w końcu uzyskuję wszystkie licencje. Dziękuję i wychodzę.

Uzyskanie licenji "masters" to nie z bułka z masłem jak widać.

Mamy licencję, to jedziemy. Skład 4 osobowy, zbiórka 05.30 na Ursynowie, pod domem kolegi Czo. Pakujemy rowery na dach Volvo i o 05:50 jesteśmy już w trasie. O 08:50 po pokonaniu prawie 300 km jesteśmy na miejscu startu, czyli w Psarach koło Będzina. Zapisujemy się, pobieramy numery startowe, czipy do pomiaru czasu i na start.

Sam wyścig, to 4 okrążenia po niespełna 30 km. Pierwsze okrążenie to zapoznanie się z trasą. Jadę zupełnie z tyłu, peleton porusza się dość wolno. Mam wrażenie, że zawodnicy z respektu dla siebie nawzajem oglądają się, patrzą kto mógłby pociągnąć, podyktować tempo. Poza tym mamy dość wysoką temperaturę - około 27C. Trasa jest pagórkowata. Jest jeden zjazd, z dziurawą nawierzchnią. Przez to jest on dość zdradliwy. Postanawiam, że na kolejnych okrążeniach w tamtym miejscu z uwagi na bezpieczeństwo będę się trzymał w czubie. Drugie i trzecie okrążenie jadę z przodu peletonu. Przede wszystkim chcę mieć możliwość zareagowania na jakąś akcję. Poza tym mam obawy, że jadąc z tyłu mogę odpaść od grupy z tej prostej przyczyny, że ktoś "puści koło". Na trzecim okrążeniu tempo idzie w górę. Na początku czwartego okrążenia, inicjujemy z kolegą Krzysztofem (Dziedzic Pruski) ucieczkę. Niestety mocny czołowy wiatr niweluje szanse i wracamy do peletonu. Po kilku km, na początku najdłuższego podjazdu na rundzie atakujemy ponowie i szybko odrywamy się od peletonu. Wtedy już wiem, że przed nami, z przodu jest już inna ucieczka. Na podjeździe pracuję bardzo mocno, do nas doskakuje dwóch lub trzech zawodników. Po kilku kilometrach nie wytrzymuję tempa ucieczki i niestety strzelam z grupy. Po czasie gdy o tym myśle, to jest we mnie trochę sportowej złości, że zabrakło sił. Gdybym się utrzymał w ucieczce, to szansa na pierwszą 10 była by bardzo duża. Zawodnicy z tej ucieczki zameldowali się bowiem na mecie na miejscach 6-11. Zamiast ucieczki dojechałem w peletonie, który mnie złapał po odpadnięciu z ucieczki. W peletonie, w masowym sprincie na kreskę nie miałem wielkich szans i koniec końców melduję się na mecie na 27 miejscu z czasem 03:10:08 ze strata 4min 9sek do zwycięzcy.

Rezultat nie jest być może imponujący, ale jestem zadowlony z tego, że pojechałem aktywnie, dałem z siebie wszystko co mogłem. Może gdybym oszczędzał się na drugim i trzecim okrążeniu jadąc z tyłu, to przy ataku sił było by więcej? Może tak, może nie. Teraz trudno to powiedzieć. Kolejny wyścig przede mną za trzy tygodnie. 7 lipca odbędzie się Pętla Beskidzka i mam nadzieję pojechać tam i znów powalczyć.

Wyniki


Kategoria wyścig


  • DST 55.19km
  • Czas 01:52
  • VAVG 29.57km/h
  • VMAX 50.23km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 170 ( 85%)
  • HRavg 132 ( 66%)
  • Kalorie 1169kcal
  • Sprzęt Orłowski Alu Dedacciai Basic
  • Aktywność Jazda na rowerze

*Warszawa-Jazgarzew-Piaseczno-Konstancin-Warszawa*

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 1

Ten trening to trzy cele. Po pierwsze miał on mi przywrócić morale po wtorkowej słabszej dyspozycji, po drugie rozkręcić nogę po dwóch dniach przerwy oraz po trzecie poćwiczyć szybkość przed niedzielnymi Mistrzostwami Polski Masters. Tego trzeciego celu nie udało się zrealizować. Po 40 minutach rozgrzewki zdecydowałem się na wykonanie sprintu. Po kilku sekundach poczułem mocny ból w łydce, można powiedzieć skurcz. Pojęcie skurczu było dla mnie do tej pory niemal nieznane, ale właśnie dziś przekonałem się co to znaczy. Skurcz zszedł dość szybko, ale nie do końca, bo nawet po zakończonym treningu wciąż odczuwałem lekki ból. Myśle, że to nic poważnego i jutro nie będzie śladu. Pozostałe dwa cele odhaczam ;-) Dyspozycja dziś była o wiele lepsza niż we wtorek, więc morale poszło do góry. Nogę rozkręcałem jadać dość równo około 30-35 km/h, nie licząc 15 minutowej tempówki, kiedy to wszedełm na nieco wyższe obroty w okolicach 35-40 km/h.

Tak już pisałem w niedzielę wezmę udział w Mistrzostwach Polski Masters. W tym celu wyrobiłem stosowną licencję. Doświadczenia zebrane przy tej okazji w konfrontacji ze strukturami regionalnymi Polskiego Związku Kolaskiego są bezcenne. Kiedyś mam nadzeję powrócić do tematu oraz napisać coś więcej o zawieszaniu z licencją związanym.

W niedzielę start w krajowym czempionacie dla licencjonowanych amatorów albo jak kto woli kolarzy masters. Impreza z pewnością specyficzna. Nie wiem jakiego wyniku sportowego mógłbym się spodziewać, ale powalczę i postaram się dać z siebie wszystko. Jak będzie zobaczymy już za pojutrze. Trzymajcie kciuki!


Kategoria trening


*Ośka*

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 13.06.2012 | Komentarze 0

Po raz kolejny udało mi się odjechać grupowy trening z Ośką. Dziś niestety czułem się niezbyt dobrze, miałem wrażenie jakby cała energia została ze mnie wypłukana. Za mała ilość płynów w czasie treningu oraz zbyt mała chyba ilość węglowodanów w diecie w ostatnich dniach miały na to spory wpływ. Szczęśliwie tempo nie było tak mocne jak ostatnio, bo pojawiało się mniej osób, mniej mocnych zawodników. W pierwszej części treningu wychodzielm jeszcze na zmiany, ale w drugiej jechałem już tylko "na kole". Nie ma tego złego, na następnym treningu powinno być tylko lepiej.


Kategoria Ośka Warszawa


*w okolicach Piaseczna*

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

To był trening wprowadzający po pięciodniowej przerwie na wyjazd na Litwę. Czerwcowa przerwa za mną, sezon w pełni. Dziś rozpocząłem spokojnie. W środu treningu wykonałem około ośmiu sprintów po 20-40 sekund każdy oraz jedną kilkuminutową tempówkę. Jutro mam nadzieję uda się zorganizować wcześniejsze wyjście z pracy aby zdążyć na trening “Ośki”.


Kategoria trening


wtorek z Ośką

Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 0

To był bardzo dobry trening, w bardzo dobrej obsadzie. Na "Roso" zjawiło się ponad 10 osób. Oprócz Ośkowej ekipy pojawili się chłopaki z Żolibera. Ponad to jeden zawodnik na "kozie" (rower do indywidualnej jazdy na czas). W dużej mierze dzięki jego pracy tempo pierwszych kilometrów było mocne, bo około 45-50 km/h. W sumie pojechaliśmy dośc mocno i równo. Dopiero po minięciu 60km trasy pojawiły się pojedyncze skoki i było trochę szarpania. Prędkość średnia okazała się całkiem spora i wyniosła 34,62 km/h a przecież wlicza się w nią także spokojny dojazd na trening - ponad 12 km oraz analogicznie powrót. Poza tym w środu treningu zwolniliśmy dość mocno przez kilka km, bo jeden z kolegów strzelił z grupy i nie chcieliśmy go zostawić.


Kategoria Ośka Warszawa


*Nasielsk*

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0

Dziś karty rozdawał wiatr. Wiało naprawdę mocno. W efekcie bardzo ciężko było uformować jakąś ucieczkę. Dopiero w Pomiechówku zawiązała się akcja dnia. Czułem, że właśnie jest to ta akcja. Próbowałem się zabrać, ale będąc z tyłu zbyt późno się spostrzegłem. Pojechałem “w trupa” za świeżo zawiązaną ucieczką, ale luka między główną grupą a tymi, którzy właśnie uciekli okazała sie dla mnie zbyt duża. Wiatr i mocne tempo w ucieczce okazały się przeszkodą nie do pokonania. W efekcie wróciłem do głównej grupy w której próbowałem jeszcze różnych skoków, ale raczej już czysto trenigowo. Na “kresce” zameldowałem się na tyłach peletonu.

Trening uznaję za udany, można się było zmęczyć, rozkręcić nogę na rantach.


Kategoria Rondo Babka


*wycieczka z Duńskim Instytutem Kultury*

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 0

W samo południe wyruszyliśmy w zaplanowaną od dawna wycieczkę do Wilanowa. Frekwencja okazała się niestety niska. Oprócz mnie był tylko Michael, czyli nauczyciel duńskiego. Większość ludzi wystraszyła się chyba możliwego deszczu, który nie spadł co prawda, ale dzień wcześniej padało dość mocno. Ochłodzenie i wiatr także nie zachęcają większośći ludzi do jazdy na rowerze. Nie ma tego złego. Razem z Michaelem przejechaliśmy się do Wilanowa, gdzie po raz pierwszy w życiu obejrzałem pałac królewski. Powrót tą samą drogą pod Belweder, gdzie się pożegnaliśmy.


Kategoria przejażdżka


Warszawa-Jazgarzew-Zalesie Górne-Wągrodno-Jazgarzew-Piaseczno-Konstancin-Warszawa

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 0

Dziś noga kręciła już lżej niż wczoraj, aczkolwiek wciąż nie tak swobodnie jak normalnie. Na stałej dla indywidualnych treningów trasie wykonałem dwie tempówki: 40 i 30 minutową.


Kategoria trening


Warszawa-Jazgarzew-Zalesie Górne-Wągrodno-Jazgarzew-Piaseczno-Konstancin-Warszawa

Wtorek, 29 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 0

Wyścig w niedzielę + brak treningu rozjazdowego w poniedziałek = ciężka noga we wtorek. Dziś ewidentnie odczuwałem trudy niedzielnego ścigania. W pewnym sensie to dobrze. Poziom wyścigu był dla mnie wysoki. Gdyby było inaczej dziś nie jechało by się mi tak ciężko. W planach miałem (po raz kolejny) test na wyznaczenie progu mleczanowego. Pulsometr tym razem mnie nie zawiódł, ale moje serce nie chciało wchodzić na obroty wyższe niż 150 bpm. Przez większy fragment trasy dedykowanej dla testu jechałem z tętnem około 130 bpm, co jest zdecydowanie zbyt niską wartością. Mimo wkładanego wysiłku nie potrafiłem rozkręcić prędkości większej niż 35 km/h. Noga po prostu nie kręciła. Przy okazji zmierzyłem długość rundy, która okazała się dłuższa niż przypuszczałem i wynosi okolo 22 km. Zobaczymy co przyniosą kolejne treningi.


Kategoria trening