Info

Suma podjazdów to 1560 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Marzec11 - 9
- 2017, Luty16 - 0
- 2017, Styczeń17 - 0
- 2016, Grudzień20 - 4
- 2016, Listopad24 - 0
- 2016, Październik13 - 0
- 2016, Wrzesień18 - 3
- 2016, Sierpień20 - 2
- 2016, Lipiec21 - 7
- 2016, Czerwiec21 - 9
- 2016, Maj15 - 4
- 2016, Kwiecień20 - 9
- 2016, Marzec25 - 18
- 2016, Luty22 - 15
- 2016, Styczeń14 - 9
- 2015, Grudzień13 - 7
- 2015, Listopad9 - 3
- 2015, Październik13 - 0
- 2015, Wrzesień20 - 10
- 2015, Sierpień22 - 15
- 2015, Lipiec19 - 14
- 2015, Czerwiec20 - 11
- 2015, Maj20 - 0
- 2015, Kwiecień19 - 2
- 2015, Marzec28 - 0
- 2015, Luty16 - 0
- 2015, Styczeń7 - 0
- 2014, Grudzień19 - 0
- 2014, Listopad16 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień12 - 0
- 2014, Sierpień20 - 3
- 2014, Lipiec21 - 2
- 2014, Czerwiec18 - 7
- 2014, Maj18 - 1
- 2014, Kwiecień18 - 3
- 2014, Marzec15 - 2
- 2014, Luty12 - 0
- 2014, Styczeń12 - 11
- 2013, Grudzień11 - 3
- 2013, Październik11 - 3
- 2013, Wrzesień12 - 2
- 2013, Sierpień20 - 0
- 2013, Lipiec18 - 0
- 2013, Czerwiec16 - 0
- 2013, Maj14 - 2
- 2013, Kwiecień15 - 8
- 2013, Marzec16 - 14
- 2013, Luty10 - 0
- 2013, Styczeń10 - 0
- 2012, Grudzień10 - 3
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień14 - 1
- 2012, Sierpień16 - 2
- 2012, Lipiec17 - 0
- 2012, Czerwiec14 - 3
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień13 - 0
- 2012, Marzec15 - 2
- 2012, Luty8 - 2
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad6 - 0
- 2011, Październik13 - 0
- 2011, Wrzesień11 - 0
- 2011, Sierpień19 - 0
- 2011, Lipiec13 - 0
- 2011, Maj12 - 0
- 2011, Kwiecień9 - 0
- 2011, Marzec18 - 2
- 2011, Luty10 - 6
- 2011, Styczeń13 - 3
- 2010, Listopad6 - 2
- 2010, Październik9 - 1
- 2010, Wrzesień10 - 1
- 2010, Sierpień4 - 0
- 2010, Lipiec8 - 1
- 2010, Czerwiec9 - 2
- 2010, Maj10 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec12 - 0
- 2010, Luty5 - 0
- 2010, Styczeń13 - 0
- 2009, Grudzień2 - 0
- 2009, Październik2 - 1
- 2009, Wrzesień10 - 0
- 2009, Sierpień7 - 0
- 2009, Lipiec3 - 0
- 2009, Czerwiec6 - 0
- 2009, Maj9 - 0
- 2009, Kwiecień4 - 1
- 2008, Kwiecień4 - 1
- 2008, Marzec10 - 3
- 2008, Luty12 - 3
wyścig
Dystans całkowity: | 4126.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 122:03 |
Średnia prędkość: | 33.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.78 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (78 %) |
Suma kalorii: | 4014 kcal |
Liczba aktywności: | 37 |
Średnio na aktywność: | 111.53 km i 3h 17m |
Więcej statystyk |
- DST 119.10km
- Czas 02:58
- VAVG 40.15km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*KRT Rawa Mazowiecka*
Niedziela, 18 września 2016 · dodano: 24.09.2016 | Komentarze 0
Ostatni wyścig w sezonie? Chyba tak, a jednocześnie pierwszy raz w 2016 pojawiłem się na etapie z serii Kross Road Tour Cezarego Zamany. Stawka nie była bardzo liczna, ale pojawiło się kilka mocnych nazwisk. Od startu miałem ochotę na jakieś ataki i chciałem zabrać się w odjazd. Próbowałem, ale niestety nie udało się. Wyścig dość szybko ułożył się, bo na 20km trasy z powodzeniem w odjazd poszedł kolega Piotr z zespołu. Później dojechali do niego inni i ta grupa podzieliła między sobą najwyższe lokaty. Po tym, jak mieliśmy Piotrka w odjeździe, to nasza aktywność w peletonie sprowadzała się do kasowania prób odskoków.
Wyścig przejechałem bardzo aktywnie, ale 32 miejsce na kresce zupełenie z tym nie koresponduje. Z jednej strony trochę szkoda, bo miałem ocohotę na jakiś dobry wynik, z drugiej strony to wolałem się wyszumieć i przyjechać na 32 miejscu, niż jechać cały czas schowany i skończyć na 20. Noga kręciła przyzwoicie.
Piotrkowi gratuluję kolejnego łupu, czyli 7 miejsca w generalce i 2 w kategorii.
Wyniki
- DST 193.70km
- Czas 05:51
- VAVG 33.11km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Tatry Tour 2016*
Sobota, 3 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0
Długo zbierałem się do tego, aby w końcu napisać coś o tym wyścigu. Tatry Tour to dla mnie idée fixe. Nie do końca wiem dlaczego tak jest, ale chyba sam pomysł, aby objechać Tatry dookoła ma w sobie coś, co mnie pociąga. Do tego dodać wypada mocną, międzynardową obsadę i ogólną aurę wokół tego wydarzenia, która jest trudna do opisania.
To był mój trzeci start w tym wyściu. Po cichu liczyłem na poprawę rezultatu sprzed roku, czyli głównie zmniejszenie straty do zwycięzcy. Czy zmniejszenie straty o 33 sekundy jest poprawą? W zasadzie nie jest, bo to śmiesznie mało w odniesieniu do 5h20, które potrzebował zwycięzca. W tym roku straciłem 30min30sec, w 2015: 31min57sek, w 2014: 43min33sek. Mierząc to zajętym miejscem jest już nieco lepiej, bo awans jest o dziesięć miejsc na 59 lokatę w generalce. W 2015 uplasowałem się na 69, zaś w 2014 na 84 miejscu. Warto jednak dodać, ze w tym roku ogólna liczba zawodników była mniejsza, co chyba ułatwiło nieco sprawę. Wystartowało około 120 zawodników, zaś w 2015 było to 190 osób. Zabrakło głównie Polaków, którzy następnego dnia jechali ponownie deszczową Cyklo Gdynię. Obsada TT w 2016 była więc jeszcze bardziej esencjonalna niż na ogół, gdzie i tak jest bardzo mało przypadkowych osób. Kolega miał przyjemność jechać trochę TT z dawnym Czechosłowackim Mistrzem Milanem Jurco mającym na swoim koncie starty m.in w TdF.
Wyniki wynikami, ale TT to super kolarska przygoda. Sam wyjazd z Warszawy jest ciekawą akcją i zabiera jakieś 6h. Na noclegu spotkaliśmy Mateusza Grabisa (Chrobry Głogów), który jak się później okazało wygrał ten wyścig. Okazało się też, że 17.09 będzie reprezentował Polskę na Mistrzostwach Europy, w kategorii orlików.
Wyścig na dobre zaczyna się na 70 km. Nie licząc pierwszego podjazdu pod Szczyrbskie Pleso, do 70 km droga wiedzie w dół. Na około 30 km potwierdziłem, że jeszcze potrafię sikać w czasie jazdy. Na zjazdach okazało się też, że bębenek piasty zaciąga i wydaje z siebie dość nieciekawe dźwięki. Same odgłosy nie są groźne, ale wywyoływały one we mnie niepokój i nerwowość, która nie jest sprzyjająca przy jeździe w peletonie z prędkością 80 km/h. Powszechnie wiadomo, że kluczowy jest drugi podjazd, czyli Huty. Zanim jednak przyszły Huty, był przejazd przez Liptovsky Mikulas, którego nie lubię. Postanowiłem jechać z przodu peletonu, aby uniknąć kraksy. Ruch był dobry, bo kraksa rzeczywiście była, ale tak się nakręciłem jazdą w czubie, że dawałem dość mocne i długie zmiany. Napaliłem się jak jakiś junior. Stało się tak też trochę, ponieważ miałem towarzystwo kolegi z zespołu, który wydawał się jeszcze bardziej napalony. Kilka km do podnóża podjazdu pod Huty zabrałem się w dwuosobowy odjazd. Znów mocne zmiany i próba zbudowania małej przewagi nad peletonem. Udało się dojechać do połowy podjazdu pod Huty, gdzie dopadła mnie czołówka. Niestety nie utrzymałem się, ale na zjazdach i wypłaszczeniu udało się ich dopaść. Kosztowało to trochę siły, których zabrakło na kolejnych hopkach. Efekt ten sam - pogoń na zjazdach i płaskim, czyli wypalenie kolejnych zapałek. Koniec końców, po tym jak sporo km przejechałem na solo, spadłem do drugiej grupy. Nie zagrzałem tam zbytnio miejsca, bo dopadł mnie kryzys. Odpadłem gdzieś w rejonie Poronina, czyli na 140km. Chwilę później dogoniłem Maćka Hopa, którego spotkał podobny los. Ostatnie 55 km jechaliśmy w zasadzie we dwójkę, niekiedy towarzyszył nam jakiś zawodnik z Czech.
Relacja Hop Cycling
Wyniki
- DST 22.10km
- Czas 00:37
- VAVG 35.84km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Królak*
Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 17.08.2016 | Komentarze 1
Do tegorocznego Królaka przygotowałem się bardziej niż do ostatniego. Ofensywa poszła na dwóch frontach: trenigowym i sprzętowym. Specjalistyczne treningi na Oboźnej ruszyły prawie cztery tygodnie przed wyścigiem. Podjazd ten bardzo przypomina swym profilem Bednarską. Róźnica między nimi polega głównie na tym, że na Oboźnej nie ma bruku. Łatwiej jest więc wykonać większą liczbę powtórzeń podczas jednej sesji treningowej. Im bliżej kryterium, tym częściej zaglądałem na samą Bednarską i Karową, czyli brukowe odcinki, które są esencją tego wyścigu. Pierwsze zmiany w sprzęcie, to przejście na kasetę 11-28, zmiana opon na 25mm i skrócenie łańcucha o dwa ogniwa. Jazda po bruku z dłuższym łańcuchem skutkowała jego permanentnym spadaniem. Było trochę dylematów w kwestii ciśnienia. Zbyt dużo, to słąba przyczepność i niski komfort jazdy, zbyt mało to większe ryzyko przebicia. Koniec końców pojechałem na 6 barach, choć minimum zalecane przez producenta, to 6,5 bar. Po wyścigu mogę powiedzieć, że 5,5 bar mogło by być jeszcze lepsze. Generalnie rzecz ujmując zarówno treningi, jak i zmiany w sprzęcie były ruchem w dobrą stronę.
Sam wyścig, to tylko 37min jazdy, ale za to full gas. O powodzeniu bądź niepowodzeniu decyduje często jedna czy dwie sytuacje. Bardzo ważne jest aby dobrze zacząć, czyli jechać z przodu. Starałem się więc być w czubie od samego początku. Pierwsze okrążenie przejechałem jako pierwszy. Na drugim podjeździe pod Bednarską jechałem jednak na kole kolegi, który niestety zrobił lukę. Próbowałem zespawać, co nawet w pewnym momencie udało się. Chwila odpuszczenia i nieuwagi zaskutkowała jednak tym, że znów musiałem gonić czołówkę. W sumie przerobiłem to kilkukrotnie. Trochę żałuję tej całej sytuacji, ale pomimo tego wyścig ukończyłem na 8. miejscu z czasem 00:37:13. Porównując to z ubiegłorocznymi wynikami, progres jest ewidentny. W 2015 przyjechałem na 28. miejscu, z czasem 00:39:24. Summa summarum jestem zadowolony. Do tej pory wydawało mi się, że tego typu wyścigi zupełnie nie są dla mnie. Jak się jednak okazuje odpowiednie przygotowanie i zmotywowanie mogą jednak dużo zmienić. Mam nadzieję, że za rok znów uda się być w czubie.
Foto: Poland Bike Marathon, Hop Cycling, Grzegorz Zabielski.
Wyniki
- DST 165.00km
- Czas 05:28
- VAVG 30.18km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Pętla Beskidzka*
Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 09.07.2016 | Komentarze 2
Przed startem miałem dylematy apropos dystansu. Wybrałem 165km i nie żałuję. Zaczęło się tak jak zwykle, czyli od potężnego uderzenia Zameczkiem. Tutaj o respekt dla warszawskiej Ośki zadbał Konrad, który pokręcił tempo robiąc selekcję o 90%. Niestety kilkadziesiąt km dalej, po wystrzale szytki musiał pożegnać się z wyścigiem. Nieodżałowany on… Dalej był Salmopol po raz pierwszy i zapowiedź pęknięć w grupie zasadniczej, w której jechało już tylko około 12 ludzi. Po zjeździe strategiczne zaopatrzenie w płyny i węglowodany zapewniły nam dziewczyny. Tutaj szczególne podziękowania przesyłam dla Ani. Chwilę później, na Stecówce powstało lekkie zamieszanie w strefie bufetu, które wykorzystał Piotr. Ja trochę się tam zatrzepałem, ale wciąż miałem kontakt wzrokowy z przodem grupy zasadniczej. Na kolejnym podjeździe, czyli Kamesznicy zmniejszaliśmy dystans. Tuż przed szczytem złapał mnie jednak potworny skurcz w lewym dwugłowym. Jakimś cudem przepchnąłem to. Na bardzo szybkim zjeździe starałem się jednocześnie opanować sytuację i jak najmniej stracić. Na płaskim sytuacja wyklarowała się. Znalazłem się w sześcioosobowej grupie, gdzie niestety nie wszyscy byli chętni do pracy. Salmopol po raz drugi zrobił jednak naturalną selekcję. Od jego połowy jechałem już sam. Kreskę na Stecówce przekroczyłem jako piąty w kategorii wiekowej i dziewiąty w generalce z czasem 05:28:21.
Wyniki
- DST 112.20km
- Czas 02:42
- VAVG 41.56km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Mistrzostwa Polski Masters - Brodnica*
Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 24.06.2016 | Komentarze 4
To był dla mnie nieco dziwne Mistrzostwa. Przez conajmniej połowę dystansu nie mogłem wejść w wyścig. Starałem się być z przodu i "czuć" ściganie, ale było inaczej. Po kilku rundach w końcu jednak złapałem odpowiedni rytm. Na ostatnich kilometrach próbowałem zerwać się z bardzo nerwowego peletonu. Niestety sztuka ta nie powiodła się. Po chaotycznym, grupowym finiszu wyścig zakończyłem na 14 miejscu.
Celem dla Ośki było podium. Z różnych względów nie udało się, ale moim zdaniem były to najbardziej "drużynowe" MP w naszym wykonaniu. Za rok wracamy jeszcze mocniejsi.
Foto: zamanagroup.pl
- DST 120.80km
- Czas 03:21
- VAVG 36.06km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Jarna Klasika*
Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 04.06.2016 | Komentarze 2
W końcu zadebiutowałem w Jarnej. Nastawiłem się na równą jazdę i oddanie 100% tego, co będzie akurat pod nogą. Czarterem doleciałem pod wysypisko, gdzie zdałem pierwszy test dnia utrzymując się z przodu. Później zaskoczyła mnie zmiana rytmu wyścigu i wejście w ranty, które podzieliły stawkę. Zostałem w grupce, która była bardzo bliska zespawania do ekipy z Konradem i Piotrkiem. Niestety nie powiodło się to. Dalej wykrystalizował się kilkuosobowy skład, w którym mocno pracowałem nad tym, aby kontynuować pogoń za czołówką. Na przedostatnim podjeździe moja grupa się posypała. Wraz z Kopim i jednym zawodnikiem wjechaliśmy pod Hrebieniok. Niestety na ostatnich 2km straciłem conajmniej dziesięć pozycji z prostej przyczyny odcięcia prądu. Dzięki temu wiem jednak, że wyścig przejechałem tak, że w baku nic mi nie zostało, a nawet trochę brakło. Jazda chyba lepsza niż wynik, czyli 45 miejsce open, z czasem 3:21:23. Rok temu ten czas pozwlał na wejście do pierwszej dwudziestki, ale w tym roku zwycięzca pobił rekord trasy o 10min...
Wyniki
- DST 104.10km
- Czas 02:36
- VAVG 40.04km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Velo Toruń*
Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 17.05.2016 | Komentarze 1
To co mierzalne w moim debiucie w Velo Toruń, to 64 miejsce open na 488 startujących i 27 w kategorii wiekowej. Wynik żaden, ale z występu jestem zadowolony. To co mogę jeszcze odnotować, przy swoim nazwisku, to także trzy próby ucieczek. Niestety najdalej po killku km skasowane.
To był jeden z najbardziej masowych wyścigów w jakim brałem udział. Pierwsze 20-30 km były więc barzdo nerwowe. Bycie częścią pięćsetosobowego peletonu na wąskich i niekiedy krętych/dziurawych odcinkach jest dość ciekawym odczuciem. Szczęśliwe kraksy mnie omijały.
Noga kręciła dość przyzwoicie, ale to nie wystarczyło, aby przyjechać ze ścisłą czołówką, w której nie brakowało aktualnych/byłych zawodników z zawodową licencją. Nie mam tu wcale na myśli Michała Kwiatkowskiego i Michała Gołasia.
Czuję, że na rantach jeszcze trochę brakuje, ale mimo wszystko jest chyba lepiej niż rok temu o tej porze.
Foto: http://www.velotorun.com/#media
- DST 124.50km
- Czas 03:14
- VAVG 38.51km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*ŻTC #1, Grójec*
Niedziela, 24 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 1
Pierwszy start w 2016 za mną. Pierwsze koty za płoty zostały zrobione na wyścigu z serii ŻTC, w pobliskim Grójcu. Ośka wystawiła sześcioosobowy skład. Kobiał został wyznaczony na lidera. Pozostali w ekipie mieli za zadanie aktywną jazdę z przodu celem kontrolowania/kasowania ucieczek, tak długo jak to tylko możliwe. Wyścig był rozgrywany na sześciu rundach, z długimi prostymi. Silny wiatr i niska temperatura w okolicach kilku kresek powyżej zera były dodatkowymi "atrakcjami". Z perspektywy zespołowej wyścig można uznać za udany. Wyznaczony lider wskoczył na najniższy stopień podium w M30, zaś Piotrek wylądował tuż za nim.
Moje osobiste odczucia są mieszane. Z jednej strony jestem zadowolony z aktywnej postawy. Przez 3,5 okrążenia realizowałem założony plan drużyny, co naturalnie musiało mnie kosztować sporo sił. Na długich prostych, kiedy było z wiatrem jechaliśmy naprawdę szybko. W pewnym momencie miałem wrażenie, że 53x11, to za mało. Takie okoliczności to świetna okazja do złapania wyścigowego rytmu. Mocna jazda weszła w nogi, co mam nadzieję zaprocentuje już niebawem. Z drugiej strony nieco żałuję, że w momencie kiedy nastąpił skok, który ostatecznie podzielił peleton M20/30/Red na 4 grupki, nie poszedłem od razu w trupa. Nieco zmęczony oglądałem się na innych licząc na wykorzystanie jakiegoś koła. Po tym trafiłem do kilkuosobowej grupki, w której współpraca układała się generalnie w miarę dobrze. Miałem jednak wrażenie, że tego dnia byłbym w stanie pojechać w nieco mocniejszym zestawieniu. Na finiszu z grupetto byłem drugi.
wyniki M30
Foto Michał Einberg i ŻTC
- DST 208.69km
- Czas 05:55
- VAVG 35.27km/h
- VMAX 49.31km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Tour de Warsaw*
Sobota, 24 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 0
Na wstępie chciałbym podziękować koledze - PiNo z Ośki, za pośrednictwem którego mogłem wystartować Tour de Warsaw w zaprzyjaźnionym zespole LOYALTY POINT RACING TEAM (ELITA). Dzięki obecności Piotrka, Krzyśka i mojej, Ośka miała swych trzech przedstawicieli w tym sobotnim projekcie.
Tour de Warsaw to drużynowy maraton rowerowy dookoła Warszawy. Organizator w sobotni poranek wypuścił co 10 min ponad 20 drużyn, w dwóch kierunkach - Północ i Południe. Rywalizacja była więc nieco korespondencyjna, co było pewną ciekawostką. Nam przypadł kierunek Południe, który okazał się chyba łatwiejszy porównując to z czasami Północy.
Początek czyli pierwsze 40 km było świetne. Start o 07:40 dał nam komfort wyjazdu z Warszawy w małym ruchu drogowym, a sprzyjający na tym odcinku wiatr pozwolił złapać dobry, szybki rytm. Prędkość średnia z tego odcinka to pewnie jakieś 38km/h. Było nieźle. 40 km to Góra Kalwaria, gdzie przekroczyliśmy most na Wiśle, a wiatr stał się lekko niesprzyjający. Za GK, czyli gdzieś od 50km uzgodniliśmy, że schodzimy z prędkości o jakieś 2km/h, czyli nieco rozluźniamy tempo, aby się nie zajechać.
Km 110 okazał się najtrudniejszy mentalnie. Wtedy zapadła decyzja, że dzielimy ekipę na pół. Zmienił się "kapitan", którym został Krzysiek. Przejął nadajnik GPS i ruszyliśmy w piątkę. Po 30 km jazdy niestety odpadł jeden z zawodników. Zostaliśmy więc w czwórkę, w tym trzech Ośkowców. Czwartym zawodnikiem był Piotr "Killer" Mrówczyński, znany szczególnie bywalcom pruszkowskiej ustawki (AGK Pruszków). W rejonie Nowego Dworu Mazowieckiego ponownie przekroczyliśmy Wisłę, zaś wiatr zmienił się na bardziej sprzyjający. Od tego momentu pracowaliśmy jednak mocno, a nawet bardzo mocno. Wystarczyło to do zajęcia czwartego miejsca na kierunku Południe.
Trasa - Południe
Foto, CycloWawa | https://www.facebook.com/cyclowawa
Foto, TDW | https://www.facebook.com/tourdewarsaw
- DST 125.00km
- Czas 03:18
- VAVG 37.88km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Cyklo Gdynia 2015*
Niedziela, 6 września 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 4
Cyklo Gdynia 2015 za nami. Z całą pewnością wyścig zostanie na długu zapamiętany.
Na początek kilka słów o trasie dystansu 125km. Organizator zadbał o to, abyśmy się nie nudzili. Wyścig został poprowadzony malowniczymi drogami Kaszub i Pomorza. Mocno pagórkowaty profil oraz miejscami wąskie drogi na myśl przywodzą wiosenne i jesienne wyścigi klasyczne. Jeśli do tego dodać sztorm na Bałtyku powodujący ranty, deszcz przez większą cześć wyścigu i bruk na finiszu to skojarzenie jest już chyba wystarczająco mocno uzasadnione. Esencja kolarstwa.
Po starcie ostrym pierwszy podjazd pokonałem w samym czubie peletonu. Do przodu wypchnął mnie deszcz oraz liczba uczestników. Te dwa składniki połączone razem dają wynik w postaci kraks. Już na pierwszym podjeździe (sic!) tego typu zdarzenie miało miejsce. Nie znam szczegółów, słyszałem tylko charakterystyczny dźwięk szorowania o asfalt. W pierwszej części wyścigu to było wszystko na co mnie było stać. Później czyli powiedzmy między 10 a 95 km ciężko mi się jechało. Na rantach spływałem w tył grupy i trudno było mi przebić się do przodu. Noga nie chciała za bardzo współpracować. Szczęśliwie pomimo jazdy z tyłu pierwszej grupy upadki, które widziałem omijały mnie . Na kolejnych hopkach ledwo dawałem radę utrzymać się z czołówką. Kilka razy zrobiła się luka, którą musiałem spawać sam lub z kimś. Dopiero w rejonie Nowego Dworu Wejherowskiego, czyli na 30 km do mety coś się we mnie przełamało. Na podjeździe pod NDW skoczyłem do ataku, który - jak się później okazało - był jedną z wielu prób odskoku od pierwszej grupy w tamtej fazie wyścigu. W tym momencie przed pierwszą grupą była już ucieczka, a nawet co najmniej dwie czy trzy kilkuosobowe ucieczki. Uciekli zapewne wtedy, jak ja wiozłem się na tyłach. Wracając jednak do samego ataku na podjeździe pod NDW, to było to trochę pójście na aferę. Akurat w tamtym miejscu i czasie znalazłem się z przodu peletonu. Dodatkowo otworzyła się przede mnę przestrzeń do skoku, więc ruszyłem. Sam atak był bodajże w czteroosobowym składzie. W pewnym momencie zawodnik jadący na drugiej pozycji puścił koło. Ja jadąc na trzecim miejscu zawahałem się nieco i od razu zrobiła się luka. Nie doskoczyłem niestety. Jechałem fullgas i było to chyba dla mnie za trudne. Być może lekko zwątpiłem, że się uda i w ogóle nie spróbowałem? Żałuję nieco, bo z tego co się orientuję zawodnik, który wtedy odjechał, na kresce zameldował się przed pierwszą grupą w której finiszowałem także ja. Do samej mety skoków było więcej, ale żaden nie przyniósł skutku. Koniec końców wyścig ukończyłem na 37 miejscu na 331 zawodników, którzy ukończyli. W swojej kategorii wiekowej byłem 18. Wyniki szczegółowe - 125km
Foto, Maciej Hop | http://hop.net.pl
Foto, Szymon Gruchalski:
Foto, Marcin Lipiecki:
Foto, Fotobikermtb: