Info

Suma podjazdów to 1560 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Marzec11 - 9
- 2017, Luty16 - 0
- 2017, Styczeń17 - 0
- 2016, Grudzień20 - 4
- 2016, Listopad24 - 0
- 2016, Październik13 - 0
- 2016, Wrzesień18 - 3
- 2016, Sierpień20 - 2
- 2016, Lipiec21 - 7
- 2016, Czerwiec21 - 9
- 2016, Maj15 - 4
- 2016, Kwiecień20 - 9
- 2016, Marzec25 - 18
- 2016, Luty22 - 15
- 2016, Styczeń14 - 9
- 2015, Grudzień13 - 7
- 2015, Listopad9 - 3
- 2015, Październik13 - 0
- 2015, Wrzesień20 - 10
- 2015, Sierpień22 - 15
- 2015, Lipiec19 - 14
- 2015, Czerwiec20 - 11
- 2015, Maj20 - 0
- 2015, Kwiecień19 - 2
- 2015, Marzec28 - 0
- 2015, Luty16 - 0
- 2015, Styczeń7 - 0
- 2014, Grudzień19 - 0
- 2014, Listopad16 - 0
- 2014, Październik13 - 0
- 2014, Wrzesień12 - 0
- 2014, Sierpień20 - 3
- 2014, Lipiec21 - 2
- 2014, Czerwiec18 - 7
- 2014, Maj18 - 1
- 2014, Kwiecień18 - 3
- 2014, Marzec15 - 2
- 2014, Luty12 - 0
- 2014, Styczeń12 - 11
- 2013, Grudzień11 - 3
- 2013, Październik11 - 3
- 2013, Wrzesień12 - 2
- 2013, Sierpień20 - 0
- 2013, Lipiec18 - 0
- 2013, Czerwiec16 - 0
- 2013, Maj14 - 2
- 2013, Kwiecień15 - 8
- 2013, Marzec16 - 14
- 2013, Luty10 - 0
- 2013, Styczeń10 - 0
- 2012, Grudzień10 - 3
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień14 - 1
- 2012, Sierpień16 - 2
- 2012, Lipiec17 - 0
- 2012, Czerwiec14 - 3
- 2012, Maj14 - 0
- 2012, Kwiecień13 - 0
- 2012, Marzec15 - 2
- 2012, Luty8 - 2
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad6 - 0
- 2011, Październik13 - 0
- 2011, Wrzesień11 - 0
- 2011, Sierpień19 - 0
- 2011, Lipiec13 - 0
- 2011, Maj12 - 0
- 2011, Kwiecień9 - 0
- 2011, Marzec18 - 2
- 2011, Luty10 - 6
- 2011, Styczeń13 - 3
- 2010, Listopad6 - 2
- 2010, Październik9 - 1
- 2010, Wrzesień10 - 1
- 2010, Sierpień4 - 0
- 2010, Lipiec8 - 1
- 2010, Czerwiec9 - 2
- 2010, Maj10 - 0
- 2010, Kwiecień9 - 0
- 2010, Marzec12 - 0
- 2010, Luty5 - 0
- 2010, Styczeń13 - 0
- 2009, Grudzień2 - 0
- 2009, Październik2 - 1
- 2009, Wrzesień10 - 0
- 2009, Sierpień7 - 0
- 2009, Lipiec3 - 0
- 2009, Czerwiec6 - 0
- 2009, Maj9 - 0
- 2009, Kwiecień4 - 1
- 2008, Kwiecień4 - 1
- 2008, Marzec10 - 3
- 2008, Luty12 - 3
wyścig
Dystans całkowity: | 4126.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 122:03 |
Średnia prędkość: | 33.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.78 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (78 %) |
Suma kalorii: | 4014 kcal |
Liczba aktywności: | 37 |
Średnio na aktywność: | 111.53 km i 3h 17m |
Więcej statystyk |
- DST 24.00km
- Czas 00:39
- VAVG 36.92km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Memoriał Królaka 2015*
Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 3
Drugie kryterium uliczne, po kilku latach przerwy za mną. Zdjęcia powiedzą więcej niż opisy, ale kilka zdań tu popełnię. W mojej kategorii wiekowej, czyli wg organizatora roczniki 1975-1997 wystartowało 71 zawodników. Na linii startu w tym samym momencie stanęły także roczniki 1974 i starsi, czyli kolejnych 41 ludzi, w sumie 112 kolarzy. Jak na kryterium uliczne to sporo. Późno pojawiłem się na starcie, więc przyszło mi rozpocząć wyścig z ogona. Z pewnością nie pomaga to w osiągnięciu dobrego wyniku, choć niektórym moim kolegom z drużyny nie przeszkodziło to w zajęciu 2 i 3 miejsca w wyścigu! Ja pojechałem pierwsze z ośmiu okrążeń nieco zbyt asekuracyjnie. Może warto było więcej się przeciskać, zrobić więcej ryzykownych wyprzedzeń i pojechać absolutnie fullgaz? Pewnie tak, ale teraz to sobie mogę gdybać. Koniec końców ukończyłem ten wyścig z piekła rodem na 28 miejscu w swojej kategorii.
Wyniki - kategoria 1975-1997
Foto, Grzegorz Zabielski (Ośka Warszawa):
Foto, Kropka:
Foto, Hop Cycling: https://www.facebook.com/HopCycling :
- DST 91.00km
- Czas 02:17
- VAVG 39.85km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*ŻTC Góra Kalwaria*
Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 10.08.2015 | Komentarze 5
To był jeden z ciekawszych wyścigów w tym sezonie, przynajmniej pod kątem zespołowej jazdy Ośki Warszawa. 91 km trasy organizator rozłożył na 7 rund w rejonie Góry Kalwarii, czyli tam gdzie znam każdy centymetr asfaltu. Temperatura powyżej 30'C, dużo znajomych zawodników, rodzina i znajomi. Działo się...
Pierwsza runda to spokojna jazda. Na drugiej rundzie uformowała się ucieczka, w której znalazło się dwóch naszych najlepszych zawodników - Piotr i Adam. Od tego momentu reszta Ośki regularnie kasowała próby przeskoków czy kolejnych odjazdów. Dopiero pod koniec 5 okrążenia udało się to kilku zawodnikom, ale ścisłej czołówki już nie doszli. Ja z kolegą z drużyny oraz zawodnikiem z Kielc zrobiliśmy akcję na 6 okrążeniu. W efekcie odjechaliśmy peletonowi, ale czołówki też już nie naszliśmy.
Ze swojej jazdy jestem zadowolony, noga dziś była dobra. Piotr wygrał wyścig, Adam #3. Ja uplasowałem się na 10 miejscu. W kategorii M30 wystartowało 40 zawodników. Wyniki
Przy okazji podziękowania specjalne dla Kropki, dzięki której miałem co pić i czym się schłodzić oraz dla Grzegorza z którym wybraliśmy się na wyścig.
Co się działo zobaczcie sami:
Zdjęcia: Maciej Hop (Hop Cycling: www.hop.net.pl) Grzegorz Zabielski (Ośka Warszawa), Rafał Wielgus (Canon Polska), Bogusław Lipowiecki, ŻTC (www.ztc.pl)
- DST 195.00km
- Czas 05:47
- VAVG 33.72km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Tatry Tour 2015*
Sobota, 25 lipca 2015 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 6
Tatry Tour 2015 za mną... Uczucia po tym wyścigu mam mieszane. Po stronie mierzalnych pozytywów mogę odnotować:
- awans o 15 pozycji w generalce (2015: 69, 2014: 84 miejsce);
- 12 minut mniejszą stratę do zwycięzcy (2015: 31min57sek, w 2014: 43min33sek);
- czas krótszy o 1min15sekund względem ubiegłego roku.
Mierzalnych negatywów brak, ale ten jeden, niemierzalny trochę mnie męczy. Na imię mu Łysa Polana. Żeby to wyjaśnić muszę zacząć od początku. Bogatszy o ubiegłoroczne doświadczenia przyjąłem przed wyścigiem asekuracyjną strategię. Założenia opierały się na tym, aby jak najdłużej jechać jak najbardziej ekonomicznie, równo, w miarę w swoimi tempie. Ewentualne nadwyżki zaoszczędzonych w ten sposób sił zamierzałem wykorzystać w końcówce. Generalnie mówiąc starałem się unikać jazdy zbyt ambitnej, w obawie o przedwczesne odcięcie prądu. To wszystko było łatwiej realizować dzięki obecności na wyścigu "prezesa" czyli Piotra Bielińskiego, który miał do swojej dyspozycji takich "pomocników" jak Podlaski Michał, Franczak Paweł, Gradek Kamil, Łukasz Bodnar. Są to oczywiście zawodowi kolarze zespołu ActiveJet. Z zawodowców pojawił się także Czech reprezentujący ekipę CCC Černý Josef.
Po pierwszych kilku nerwowych kilometrach peleton uformował się, a ja rozpocząłem realizować przyjętą strategię. Polegało to na tym, aby trzymać się ekipy ActiveJet. Pierwszy podjazd przejechany był przez cały peleton - ku mojemu zadowoleniu - w miarę spokojnie. Później był zjazd, następnie trochę płaskiego w rejonie miasta Liptovský Mikuláš, w końcu walka o pozycje przed newralgicznym podjazdem Huty. Na Hutach zazwyczaj następuje decydująca selekcja na grupy. Z tego co wiem tak było i tym razem. Huty przejechałem spokojnie, cały czas trzymając się ActiveJet. Podjazd ma dobrych kilka kilometrów długości. Mniej więcej w jego połowie grupa prezesa już zaczęła zbierać tych, którzy poodpadali z czołówki. Zjazdy były szybkie i pewne. Ustawiłem się tam tuż za zawodowcami, jadąc w ślad idealnie wybieranych przez nich ścieżek. Do tego można było naśladować balans ciałem, tak aby optymalnie zjechać z góry. Świetne doświadczenie. Kolejne kilometry to mniejsze podjazdy i dalsze "sprzątanie" zawodników, którzy strzelili z czołówki. Dalej był wjazd na polską stronę, gdzie czekał na nas sztywny podjazd pod Ząb, a trochę dalej długie wspinanie do Bukowiny Tatrzańskiej. Tam wciąż czułem się dobrze, aczkolwiek odczuwałem powoli braki płynów. Po trasie udało mi się uzupełnić jeden bidon dzięki pomocy z wozu ActiveJet. Dostałem też jedną butelkę wody z srebrnego samochodu na krakowskich rejestracjach. Kolega Bartek także podzielił się ze mną jedną z "krakowskich" butelek. Za to wszystko wielkie dzięki! Dystans i temperatura robiły jednak swoje. Tuż przed tym jak wróciliśmy na słowacką część trasy jechałem z tyłu grupy, ponownie rozglądając się za jakimś samochodem z którego mógłbym grzecznościowo otrzymać coś do picia. Na moje nieszczęście chłopaki z ActiveJet podkręcili na hopce w Łysej Polanie tempo. Ja trochę to zignorowałem, myśląc, że to tylko takie krótkie naciągnięcie. Nie goniłem więc zbyt szybko. Po chwili okazało się jednak, że luka zrobiła się na tyle duża, że zespawanie jej po 160km jazdy było dla mnie zbyt trudnym zadaniem. Szkoda. Błąd, którego z pewnością mógłbym uniknąć spowodował, że kolejne kilka km jechałem sam. Później dociągnął do mnie zawodnik mojej kategorii wiekowej, czyli Grelowski Mariusz. Jechaliśmy we dwójkę jakieś 20km, ale na kilka km do mety odpadłem. Zabrakło mi nieco sił. Do mety dojechałem sam, koniec końców finiszując na 69 miejscu.
Ośka Warszawa wystawiła 9 osobowy skład: Adam Żuber #4, Jakub Buda #39, Paweł Buczkowicz #69, Bartek Sobczak #85, Piotr Nowacki #97, Michał Maj #98, Guz Konrad #99, Krzysztof Kobiałka #118, Tomasz Bartnik DNF. W sumie wystartowało 189 zawodników (w tym 5 zawodniczek), ukończyło 169. Wielkie brawa dla Adama, który po raz kolejny udowodnił, że ma niesamowitą formę.
Podsumowując odczuwam pewien niedosyt po tym wyścigu. Nie ukrywam, że miałem nieco większe aspiracje. Cieszę się jednak z pozytywów. Nad negatywami zamierzam popracować i za rok wrócić silniejszym.
Wyniki
- DST 154.00km
- Czas 05:08
- VAVG 30.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Pętla Beskidzka 2015*
Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 06.07.2015 | Komentarze 2
Pętla Beskidzka 2015 za mną.
Start i pierwsze km
O 09:00 ruszyliśmy ze startu, czyli spod skoczni im. A.Małysza w Wiśle Malince. Do pokonania było 154km i 2700 metrów przewyższeń przy temperaturze powietrza 30'C. Od razu wjechaliśmy na pierwszy podjazd, czyli Zameczek. Podjazd pokonywałem w czubie, choć mocne wejście w wyścig zawsze jest dla mnie trudne. Z ponad 120 startujących zrobiła się selekcja do około 25, może 30 zawodników. Na szczycie nieco odpuściłem, więc zjazd rozpocząłem ze środka grupy. Nie dokręcałem z dwóch powodów. Po pierwsze chciałem dać sobie trochę wytchnienia po mocnym początku. Po drugie był to mój pierwszy kontakt z górami w tym roku. Naturalnie brakowało mi nieco czucia roweru w tych warunkach zjeżdżałem więc asekuracyjnie. W efekcie, w końcówce zjazdu jechałem na ostatniej pozycji. Przede mną ktoś jechał dość niepewnie, dlatego postanowiłem go wyprzedzić. Zjazd z Zameczku ma jednak to do siebie, że jest bardzo wąski, a zakręty w ogóle nie są profilowane. Wyniosło mnie na zewnątrz i wpadłem do rowu. Na szczęście bez konsekwencji, tylko się pobrudziłem. Wsiadłem na rower i rzuciłem się w pościg za czołówką.
Kontakt z czołówką
Tuż po tym jak ruszyłem do odrabiania strat, naszło mnie kilku zawodników. Współpracowaliśmy i na drugim podjeździe złapaliśmy kontakt wzrokowy z czołówką. Później były zjazdy i kolejny podjazd, gdzie jechałem już w pierwszej grupie, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że tempo ścisłej czołówki może mnie tego dnia wykończyć. Odpuściłem przed szczytem. Chwilę później uformowała się kilkuosobowa grupka, której skład nieco zmieniał się w trakcie, ale nie było to więcej niż 6 osób. I tak jechaliśmy, współpracując w miarę dobrze.
Bomba Fest i mobilne nawadnianie
Tak mniej więcej od 60km rozpoczął się prawdziwy festiwal bomby. Bomba nie wybiera, tym bardziej w górach i w tropikalnych warunkach. Wielu zawodników tego dnia odcięło prąd. Niektórzy próbowali złapać koło, kiedy ich mijaliśmy, aby kontynuować jazdę, ale wielu było takich, którzy tylko odprowadzali nas mętnym wzrokiem kolarskiego zombie. Im bliżej mety, tym bomby były bardziej spektakularne. Wtedy zrozumiałem, że strategia jaką w trakcie wyścigu przyjąłem była po prostu słuszna. Psychika jest bowiem bardzo ważna. Ja miałem ten komfort, że od pewnego momentu byłem już w zaasadzie tylko tym który wyprzedza, nie tym który jest wyprzedzany. Im bliżej mety, tym byłem wyżej w wirtualnej klasyfikacji. Gdyby organizator był kelnerem, to należał by się napiwek za mobilny serwis. Z samochodu technicznego oraz z motoru podawana była woda. Uzupełnianie płynów było oczywistą oczywistością tego dnia, ale gdyby nie ta ekstra pomoc, to rywalizowalibyśmy chyba tylko o to, aby w ogóle dojechać jakimś cudem do mety
Salmopol i Stecówka
Dwa ostatnie podjazdy maratonu to Salmopol od Szczyrku i Stecówka od Doliny Czarnej Wisełki. Salmopol ciągnął się niemiłosiernie. Pojechałem swoim tempem, bez szarpania, zachowując ostatnie siły na Stecówkę. Na podjeździe łapaliśmy kolejnych zawodników na bombie. Szybki zjazd i ostatnie km do finiszu, który jechaliśmy we dwóch z zawodnikiem Korbomanii - Łukaszem Kramarczykiem. Poszliśmy po zmianach i udało się złapać kontakt wzrokowy z zawodnikiem, który oderwał się od naszej grupki na Salmopolu - Robertem Troszokiem. Na kresce zameldowałem się tuż przez nim, plasując się na 10 miejscu w klasyfikacji generalnej i 8. w kategorii wiekowej B.
Podsumowując - dla mnie to był udany wyścig. Dla drużyny tym bardziej - na podium generalki dwa miejsca to Ośka Warszawa. Na najniższym stopniu Piotr, drugie miejsce dla Konrada. Brawo!
Zdjęcie - ox.pl: Tuż po starcie.
Zdjęcie - Barbara Dominiak: Zameczek - pierwszy podjazd
Zdjęcie - Barbara Dominiak: finisz
Zdjęcie - Maciej Hop (hop.net.pl): Bartek po przekroczeniu mety
Zdjęcie - Klaudia Malinowska: Piotr (3m) i Konrad (2m) czyli Ośka Warszawa na podium klasyfikacji generalnej.
Wyniki - Pętla Beskidzka 2015_154km
- DST 85.00km
- Czas 02:06
- VAVG 40.48km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Kross Road Tour Głowno*
Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0
Ściganie u Zamany, czyli drugi etap Kross Road Tour w Głownie zachęciły mnie do przyjazdu bliskością oraz dobrą organizacją. Na starcie zostałem przypisany do ostatniego, czyli V sektora, z powodu nieobecności na pierwszej edycji, czyli czasówce w Konstancinie dwa tygodnie temu. Co prawda mogłem napisać emaila do organizatora z prośbą o przesunięcie do przodu, argumentując to "wynikami" z ostatniego sezonu, ale koniec końców się nie zdecydowałem. Tuż po starcie żałowałem, bo przebicie się do przodu wymagało bardzo mocnej jazdy przez pierwsze 5 km. Straciłem trochę sił, które mogłem wykorzystać nieco inaczej, ale tak to czasami jest. Psy szczekają a karawana jedzie dalej.
Trasa rozłożona była na rundach 3x25km + dojazd 5km/zjazd do mety 5km. W sumie 85 km. Jak na tę część Polski profil był dość pofałdowany i wymagający. Sporo hopek, wąskie drogi w lesie, ranty i liczna obsada spowodowała, że było bardzo nerwowo i ciasno od początku do końca. Walka i utrzymanie pozycji pochłaniały u mnie sporo nerwów i energii. Nikt nie odpuszczał. Jechałem na ogół wzlędnie z przodu, ale co jakiś czas spływałem nieco w środek zasadniczej grupy.Starałem się więc na nowo wyjść do czuba i tak to mniej więcej wyglądało przez cały wyścig. Próbowałem też kilkukrotnie ucieczek, ale peleton kasował te grupki w których się znalazłem. Na finiszu, parę metrów przede mną była kraksa. Na szczęście nieco z boku, więc nie musiałem zapoznawać się z asfaltem.
Wyścig ukończyłem na 26 miejscu "open" oraz 8 miejscu w kategorii wiekowej MM2. Koledzy z zespołu - Michał Maj oraz Piotr Nowacki pojechali jeszcze lepiej. Michał był 25 "open" oraz 8 na miejscu w kategorii wiekowej MM3, a Piotr 5. "open" oraz 3. w MM2. Wystartowało około 130 zawodników na dystansie "Mega". Brawo Ośka Warszawa!
Poniżej zapowiedź filmu z wyścigu, ze strony organizatora. Obszerniejszy materiał już wkrótce, razem ze zdjęciami.
- DST 113.00km
- Czas 02:57
- VAVG 38.31km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Mistrzostwa Polski Masters, Wydminy 2015*
Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0
Mistrzostwa Polski Masters 2015: 113 km, pagórkowata trasa i 63 zawodników na starcie w kategorii M30. Ośka Warszawa reprezentowana była przez: Piotr Kopańczuka, Piotr Nowackiego i mnie. Od początku staraliśmy się jechać aktywnie, w czubie. Z przebiegu całego wyścigu czarne stroje Ośki najbardziej widoczne były z przodu peletonu dzięki czujnej jeździe obydwu Piotrów. Z kolei mi udało się po kilku km, zainicjować pierwszą ucieczkę wyścigu. Niestety została ona skasowana po około 10 km.Z drugiej strony – jazda z tyłu peletonu, przy rancie nie jest najlepszym pomysłem podczas Mistrzostw Polski. Właśnie wtedy, przy wysokim tempie, na 30 km do mety jeden z zawodników grupy BodyiCoach puszcza koło i tworzy trudną do zespawania lukę. W niewłaściwym miejscu i czasie odpadam z rywalizacji o wyższe cele, choć jadę daje. W czołowej grupie ciągle kręcą jednak dalej moi dwaj koledzy. Idą ataki za atakami. Na 5 km do mety ktoś wjeżdża w Kopiego, powodując jego upadek. Szanse na dobry rezultat zostają zdarte o asfalt, tak jak skóra na jego lewej ręce i nodze. Upadek nie odbiera jednak Kopiemu chęci kontynuowania walki.
Pomimo braku spektakularnego wyniku i kraksy w którą był wplątany jeden z zawodników Ośki, Mistrzostwa Polski zaliczam po stronie pozytywów. Wyścig zostaje w nogach, a doświadczenia w głowie, co powinno już wkrótce zaprocentować. Wyniki Wyniki 2: Piotr Nowacki 22, Kopi 31, ja 39. Do zwyciężcy - Kamila Maja straciłem 8min45sek, do grupy w której być może by dojechał gdyby nie incydent na rantach 7min2sek. Tak to wyglądało. Dużo o kwestiach około wyścigowych, organizacji i trochę o samym ściganiu napisali Mikołaj Szewczyk - Trzymaj Koło oraz Piotr Szafraniec
Poniżej zdjęcia ze strony UG Wydminy www.wydminy.pl
- DST 101.00km
- Czas 02:20
- VAVG 43.29km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*ŻTC Bike Race | Puchar Polski Masters*
Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 15.05.2015 | Komentarze 0
Była walka, było pierwsze oficjalne ściagnie w sezonie. Na szybkiej trasie pojawił się bardzo mocny deszcz. Wyścig zgarnęła ucieczka. Ja finiszowałem w peletonie. Wg wyników na 5miejscu w kategorii M30, choć wydaje mi się że faktycznie nieco niżej. Chipy nie wytrzymały na deszczu?
- DST 79.00km
- Czas 02:47
- VAVG 28.38km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Beskidy Road Trophy '14 etap IV*
Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 19.08.2014 | Komentarze 0
Czwarty a zarazem ostatni etapy wyścigu Road Trophy pomimo dość krótkiego dystansu okazał się być bardzo wymagający. Piszę to ze swojej osobistej, a co za tym idzie subiektywnej perspektywy. Mało długich, równo trzymających podjazdów a dużo sztywnych sekcji do wspinaczki wplecionych w odcinki niekoniecznie ciągnące się pod górę. Podobnie jak dzień wcześniej wszystko zaczęło się od podjazdu pod Koczy Zamek. Później był zjazd w kierunku Kamesznicy, kawałek drogi bez asfaltu i podjazd wąską dróżką na którym musiałem się zatrzymać. Wszystko przez zalegające błoto, z kół maszyn rolniczych itp. Wjechałem w taki ślad błota, tylne kolo stanęło w miejscu i musiałem się ratować wypięciem z pedał. Wypadłem z rytmu, wyprzedziło mnie kilku zawodników. Wsiadłem i walczyłem dalej. W tym miejscu czyli dość wcześnie (około 20km) wiedziałem już, że utrzymanie kontaktu z czołówką będzie tego dnia niezwykle trudnym zadaniem. Jeszcze po polskiej stronie uformowała się grupka w której znalazłem swoje miejsce. Współpraca się układała. Przelecieliśmy czeski fragment trasy i dopiero na wjeździe do centrum Istebnej grupka zaczęła się dzielić. Bliskość mety, różny zapas sił, rozmaite indywidualne interesy spowodowały ten stan rzeczy. To chyba jednak dość oczywiste w takich momentach.
Etap zakończyłem na 10 miejscu w kategorii i 30 "open", zaś cały wyścig na 9 w kategorii i 25 "open"co chyba mniej więcej oddaje moje tegoroczne możliwości. Tytułem podsumowanie mogę dodać, że był to mój pierwszy - poza startem w Tatry Tour - kontakt z górami w tym roku. Brakło nieco doświadczenia w startach na tych dość specyficznych trasach zdominowanych przez wąskie asfalty i ścianki wspinaczkowe. Brakło też przełożeń. 39x25 to trochę zbyt sztywne zestawienie jak na drogi, które przygotował organizator. Najgorzej wypadła czasówka. Później - w zasadzie było już tylko lepiej. Miejsca "open" na etapach: 38, 35, 24, 30 same nakreślają taką tendencję.
Parę słów o organizacji wyścigu. Po pierwsze doceniam, ze ktoś robi górską etapówkę. W Polsce to chyba jedyna taka impreza. Trasy jakimi wiódł w tym roku ten wyścig są moim skromnym zdaniem jednak dość kontrowersyjne. Często były to super wąskie dróżki dojazdowe do pól, czy odcinki techniczne do wywozu drewna z lasu. Zakręty takich dróg często nie posiadały żadnego profilu, co przy ich niewielkiej szerokości powodowało realne zagrożenie. To jeden z przykładów. Inny jaki mi przychodzi do głowy to fakt nieobecności zawodników z Czech i Słowacji. Wyścig przechodził przez oba te kraje. Na liście startowej próżno jednak wypatrywać jakiegoś zawodnika zza naszej południowej granicy kraju. Czyżby podzielali oni moje opinie?
Szansę na "pudło" zarówno w kategorii a także "open" stracił najwyżej sklasyfikowany zawodnik Ośki Warszawa czyli Konrad Guz. Przed IV etapem był 2. w kat. i 3 "open". Niestety przebita szytka uniemożliwiła mu szansę na sukces. Drugi z zawodników Ośki - Piotr Kopańczuk ostatecznie wyścig ukończył na 5. w kategorii i 15. open co jest solidnym wynikiem. Na starcie wyścigu stanęło 139 zawodników.
Wyniki Wyścigu
Wyniki etapu "Open"
Wyniki etapu "Kategorie"
Zdjęcia.
- DST 103.00km
- Czas 03:32
- VAVG 29.15km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Beskidy Road Trophy '14 etap III*
Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 18.08.2014 | Komentarze 0
03:32:13 to mój czas z etapu. Strata do zwycięzcy "open" to 5min18sek. Drugi na mecie stracił 2min59sek do zwycięzcy, gdyż etap "na solo" wygrał zawodnik NKK-JMP. Na finałowy podjazd wjeżdżałem w samym czubie zasadniczej grupy, dyktując tempo dla kolegi, z drużyny-Konrada. Ale to nie było takie oczywiste. Drugi podjazd pod "Koczy Zamek" był tym, gdzie nieco zgubiłem kontakt z czołówką. Na zjeździe też trochę się zagapiłem. Powinienem trochę dokręcić na początku, aby zabrać się w grupkę. Tak się jednak nie stało. Kolejni zawodnicy, jadący za mną dogonili mnie gdzieś pod koniec zjazdu i utworzyliśmy grupę pościgową. Nie pamiętam dokładnie ile km goniliśmy, ale koniec końców sztuka ta powiodła się.
Biorąc pod uwagę pozycje na etapie czyli 9. kat., 25. "open" to był to chyba najlepszy etap RT w moim wydaniu.
Wyniki etapu "Open"
Wyniki etapu "Kategorie"
Zdjęcia.
- DST 3.70km
- Czas 00:11
- VAVG 20.18km/h
- Sprzęt Canyon Ultimate CF SL 9.0 SL
- Aktywność Jazda na rowerze
*Beskidy Road Trophy '14 etap I*
Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 18.08.2014 | Komentarze 1
13 miejsce w kategorii wiekowej (na 35) i 38 w "open" (na 137) to rezultat z pierwszego etapu Beskidy Road Trophy 2014. Czas 00:11:15 to strata do lidera w kategorii o 1min36sek, a w "open" o 1min58sek. Takie są "suche" dane z tego etapu. Przyjeżdżając na ten wyścig dość mocno wątpiłem w swoje tegoroczne możliwości zaś realna forma wydawała się zagadką. Z perspektywy "po", wiem że mogłem pojechać to lepiej co najmniej z dwóch powodów:
1) więcej jazdy na stojąco, w korbach;
2) przełożenia - najlżejsze jakie miałem do dyspozycji to 39x25, lepiej było mieć 39x27 albo 36x25.
Moja głowa także nie była także moim sprzymierzeńcem. Odrobinę więcej wiary w siebie spowodowałoby, że "urwałbym" cenne sekundy. Szkoda też, że organizator nie oznaczył w jakikolwiek trasy apropos informacji o ilości metrów do mety. Tak się akurat złożyło, że jechałem bez żadnego licznika. Wiadomo, że łatwo jest się wymądrzać już po fakcie co w pewnym sensie jest dość logiczne. Nowe doświadczenie przekłada się bowiem na cenną, dobrze rozumianą "rutynę". Dla mnie pierwszy etap RT był swoistym novum, gdyż wogóle nie startuję w czasówkach.
Ośka Warszawa w osobach Piotra Kopańczuka i Konrada Guza zaznaczyła dość mocno swoją obecność. Piotr był 9. w kat. i 28. w "open" (10min59sek) a Konrad 3. w kat. i 9. "open" (10min23sek).
Wyniki etapu "Open"
Wyniki etapu "Kategorie"
Zdjęcia