Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bucz z miasteczka 52°13′N, 21°00′E. Mam przejechane 81034.28 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.19 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1560 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bucz.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 200.00km
  • Czas 06:48
  • VAVG 29.41km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 193 ( 96%)
  • HRavg 157 ( 78%)
  • Kalorie 4014kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grejsdalsløbet 2010

Niedziela, 9 maja 2010 · dodano: 10.05.2010 | Komentarze 0

Pierwszy wyścig na szosie w moim życiu... Pobudka o godzinie 6.00 (budziłem się także o 4.00 i 5.00). Później szybkie śniadanie – trochę muesli z owocami i żurawiną, dwie kromki pełnoziarnistego chleba z serkiem i papryką, a do tego czarna herbata z cytryną i szklanka soku. Później szybko sprawdzam temperaturę za oknem. Jest + 2,5°C. Na szczęście nie wieje i nie pada. Ubieram się warstwowo, bo prognozy mówią o tym, że wczesnym popołudniem może być już + 13°C. Wcześniej używam jeszcze rozgrzewającej maści Ben Gay. Wybija godzina mojego wyjścia – 7.40, kiedy słyszę gwałtowny huk, a następnie syk pękającej dętki. Chwilę wcześniej pompowałem oba koła. Myślę sobie no to niezła jazda... Szybko zmieniam dętkę i na grzbiecie obręczy odnajduję ostre nierówności. Sięgam po stary pilnik do paznokci i traktuję nim obręcz [sic!] Po 10 minutach zamykam mieszkanie i wychodzę z myślami, że mam szczęście w nieszczęściu, bo lepiej jest mieć defekt w domu niż na trasie. Około 8.00 melduję się w biurze zawodów, montuję numer startowy i chip. 21 minut później startuję do wyścigu.

Tuż po starcie z kilkudziesięciu osobowej grupy ruszam samotnie do przodu, bo ich tempo nijak mi ni pasuje. Jak dla mnie jadą nieco za wolno... Na pierwszym podjeździe widzę jak goni mnie duża grupa (być może były to połączone dwie grupy). Łapią mnie na zjeździe, ale tempo jest już wyraźniej mocniejsze. Zabawa od tego momentu zaczyna się na dobre. Jadę w dużej grupie. Być może nawet nieco za dużej. Wszyscy się pchają, nikt nie odpuszcza, tempo zabójcze – puls nie schodzi mi poniżej 160 uderzeń/minutę. Nie mam licznika rowerowego, więc nie wiem z jaką prędkością jedziemy. Dzień przed zawodami jego bateria odmówiła posłuszeństwa. Mniej więcej po około 30-40 minutach jazdy, na zjeździe w lesie dochodzi do niebezpiecznej sytuacji. Spora część grupy jadąca lewym pasem idzie na czołówkę z szybko jadącą osobówką znad przeciwka. Na szczęście w ostatnim momencie zawodnicy zjeżdżają do osi jezdni a kierowca testuje zawieszenie i przyczepność pobocza... Ogólnie pierwsze dwie godziny jazdy są bardzo szybkie, choć nierówne. Ja jadę chyba nieco zbyt ambicjonalnie. Zamiast oszczędzać siły jestem widoczny na podjazdach i w ten sposób próbuję naciągnąć grupę, tak aby doskoczyć do tych co jadą z przodu. Na jednym z podjazdów w rejonie Jelling, wychodząc na czoło grupy na miękkim obrocie, przy wysokiej kadencji słyszę „on jest dobry na podjazdach”... No nie jestem najgorszy w tym elemencie kolarskiego rzemiosła. Lata na szosach Beskidu Niskiego i Bieszczad zostają w nogach. Dajcie mi dobry podjazd a pokażę wam jakim kolarzem jestem ;-) Po drodze mijamy tuziny tych, którzy złapali defekt – w 99% przypadkach jest to przebicie dętki. Byłem w niemałym szoku, kiedy zobaczyłem jak jeden z kolarzy Bauhas team zmieniał dętkę a około 8-10 pozostałych czekało spokojne na niego na poboczu. Jak widać nawet w wydaniu amatorskim kolarstwo jest sportem na wskroś drużynowym. Kilka dobry kilometrów dalej rozpędzony pociąg Bauhas doszedł moją grupę. Aż miło było patrzeć jak „zespawali” peleton. Od tego momentu jechaliśmy razem, jednak to Bauhas narzucał tempo.

Około 55 km był pierwszy bufet (żeby skorzystać trzeba zjechać około 200 metrów od szosy). Widziałem jednak, że nikt się nie kwapi, więc zostałem w grupie. Tempo było mocne, więc ciężko było by mi ich później dogonić. Martwiłem się o to czy wystarczy picia, bo następny bufet był 50 km dalej. Jak się później okazało wystarczyło. Pojawił się jednak inny problem. Musiałem zatrzymać się, aby po prostu wysikać się. Zrobiłem to instynktownie, kiedy zobaczyłem, że trzech, może czterech innych zawodników także zatrzymało się na poboczu. Myślałem, że oni zatrzymali się w tym samym celu co ja. To i owszem, ale ten przystanek był przede wszystkim w celu zmiany dętki! Duża grupa z Bauhasem na czele mi uciekła. Zacząłem gonić, po drodze dołączyło do mnie dwóch, może trzech innych i dawaliśmy „ile wlezie”, żeby dorwać tych z przodu. W końcu się udało, ale grupa była już mniej liczna. Przetasowania ciągle miały miejsca, zwłaszcza na i po kolejnych podjazdach.

Około 100 km zjechałam w strefę bufetu, napiłem się, napełniłem bidon, wziąłem dwa batoniki, banana i ruszyłem dalej w drogę. Po drodze zebrała się dość szybko większa grupa. Na jednym z najbardziej znanych w Danii podjazdów – Kiddesvej, na około 125 km, w centrum Vejle odskakuję z dużej grupy, później ktoś do mnie dołącza. Następne 10 kilometrów to kolejne cztery podjazdy, więc kolejna selekcja, przetasowania itd.

160 kilometr – kolejny bufet z którego korzystam. Tu wziąłem tylko picie, bo nie czuję głodu a do mety było relatywnie blisko. Jednak właśnie tuż po minięciu strefy bufetu czuję. że sił już mam coraz mniej. Na pewno wpływ na to miał fakt, iż aż do tamtego momentu wyścigu jechałem bardzo aktywnie. Na podjazdach niejednokrotnie ciągnąłem większe lub mniejsze grupy, albo odskakiwałem aby przeskoczyć do następnej grupy.

Podsumowując wyścig – 200 km, 6h 48min jazdy ze średnim tętnem 157 bpm, 182 pozycja w klasyfikacji generalnej (515 ukończyło) i 12 w grupie wiekowej 21-30. Myślę, że nie mogę sobie zarzucić, że nie dałem z siebie wszystkiego. Pojechałem na tyle na ile było mnie stać i na ile pozwoliły warunki. Najważniejsze, że wyścig ukończyłem bez defektów, upadku i z poczuciem tego, że pojechałem „na maksa”.

Grejsdalsløbet 2010, numer startowy na ramie © Bucz


Grejsdalsløbet 2010, pamiątkowa torba z wyścigu © Bucz


Kategoria wyścig



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa accza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]